Przejdź do głównej zawartości

Spacer szlakiem rzeźb architektonicznych Łodzi 3/3

Nieco dalej, po drugiej stronie ulicy, pod siatkami ukrywa się dawna kamienica Nissena Rosenbluma – jedna z najpiękniejszych kamienic tej części ul. Kościuszki. Zaprojektował ją Dawid Lande; budowę ukończono w 1897 r. Zarówno skala budynku, jak i bogactwo jego dekoracji zdradzają czas jego powstania. Ornamentyka kamienicy inspirowana jest estetyką rokoka, co jest dość rzadkie w naszym mieście. Na historycznych zdjęciach możemy zauważyć elementy utracone w czasie – wysoki pas attyki i alegoryczną grupę rzeźb, umieszczoną centralnie nad bramą. Ich atrybuty nie są bardzo czytelne; możemy jednak założyć, że stojąca postać wznosi płonącą pochodnię, w drugiej zaś ręce trzyma coś na kształt draperii lub może rogu obfitości. Siedzące sylwetki – wydaje się, że kobiet – otoczone są przez rozmaite przedmioty; jednym z nich może być kotwica. Rosenblum był właścicielem tkalni wyrobów wełnianych, być może część z tych elementów odnosi się do jego profesji. 


Choć co do zasady nasza trasa prowadzić miała szlakiem rzeźb architektonicznych, dla jednej nieistniejącej rzeźby plenerowej zrobimy wyjątek. W połowie długości Pasażu Rubinsteina znajduje się charakterystyczny „taras” wkomponowany w bieg schodów. Stopnie otacza charakterystyczny, niewysoki murek, układany z łamanych kamieni połączonych grubą warstwą spoiwa, zakończony rzędem mocno wypalanych cegieł. To wskazówka dotycząca czasu powstania tego miejsca – przełom lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku. Takie obmurowanie spotkamy na Rynku Starego Miasta i w kilku miejscach na Bałutach – przy budynkach tworzonych u progu lat 50-tych. Wtedy również zagospodarowano tereny Alei ZMP (powstałego w 1948 r. Związku Młodzieży Polskiej), czyli dzisiejszego Pasażu Rubinsteina. U progu lat 50-tych odbyła się tutaj socrealistyczna wystawa poświęcona Planowi 6-letniemu. Na podwyższeniu wkomponowanym w bieg schodów umieszczono posąg włókniarki i robotnika z emblematami pracy, pokoju i wspomnianego planu gospodarczego. Rzeźba została wysadzona w 1953 r. przez nieznanych sprawców. Jest zdecydowanie jedną z najrzadziej przywoływanych łódzkich rzeźb, według mojej wiedzy jedynym socrealistycznym pomnikiem, który powstał w naszym mieście. 


Z Pasażu Rubinsteina wychodzimy na ul. Piotrkowską; u jej zbiegu z ul. Moniuszki znajduje się dawny budynek Towarzystwa Akcyjnego Ludwika Geyera, zaprojektowany przez Juliusza Junga w 1884 r., ukończony w 1887 r. Narożna wieża pod okazałym hełmem udekorowana jest motywem kariatyd. To w mojej opinii najciekawsza realizacja tego tematu w skali miasta; sylwetkom pełnoplastycznych postaci dodano dynamiki przez gest uniesionych rąk, zakłócający wrażenie „stateczności” figur. Pilny obserwator wypatrzy na budynku monogramy Ludwika Geyera – widać je zarówno od strony ul. Piotrkowskiej, jak i ul. Moniuszki. 


Kolejnym wartym uwagi obiektem jest położony po sąsiedzku Grand Hotel. W swojej historii przechodził kilka przebudów; z punktu widzenia rzeźb architektonicznych najistotniejsza była faza z końca lat 80-tych XIX wieku. Projekt przekształcenia istniejącego tutaj wcześniej domu E. Haentschla na hotel sygnował architekt miasta, Hilary Majewski. Prace ukończono w 1888 r. Neorenesansowa fasada budynku została zestawiona z mansardowymi dachami trzech pseudoryzalitów – ich szczyty dekorowały płaskorzeźby o trudnych do zidentyfikowania motywach (wydaje się, ze może to być motyw dzieci zajętych pracą, trzymających atrybuty związane z różnymi dziedzinami życia gospodarczego i nauki). Partię wejścia podkreślono przez ustawienie na niewielkich postumentach czterech figur oraz okazałej, gazowej latarni w formie rozłożystego kwiatu. I tutaj napotykamy na problemy z identyfikacją postaci; nie możemy pomylić się co do pierwszej – ta trzyma w rękach koło zębate i regulator Watta, odnoszące się do przemysłowego charakteru miasta. 


Prawdziwa niespodzianka czeka na nas w dawnym pasażu Mayera, czyli dzisiejszej ul. Moniuszki. Rezydencja Meyera istnieje do dzisiaj pod numerem 8 – obecnie zajmuje ją Poczta Polska. Prof. Krzysztof Stefański przypisuje wszystkie położone tu wille (pierwotnie budowane na wynajem) Juliuszowi Jungowi, datując je na ok. 1885 r. Same budynki, a zwłaszcza teren wokół nich, został dość znacznie przekształcony. Pierwotnie przed budynkiem Mayera znajdował się rozległy ogród z fontanną (na tym terenie znajduje się dzisiaj ul. Hotelowa i YMCA); zwieńczenie willi było urozmaicone rzeźbami – zarówno zestawionymi w grupy, jak i pojedynczymi. 



Na archiwalnych zdjęciach (rezydencje fotografował m.in. Bronisław Wilkoszewski na potrzeby słynnego albumu Widoki miasta Łodzi) możemy zaobserwować liczne interesujące szczegóły. Rezydencję od strony ogrodu ozdabiały dwa gryfy, flankujące trzypostaciową grupę rzeźb. Centralną z nich jest kobieta, która trzyma w ręce zwój lub tablicę. Towarzyszy jej młodzieniec grający na lirze, chłopiec wspinający się kobiecie na kolana, a także – nieco na uboczu – sfinks. Grupa ta wydaje się reprezentować świat nauki i sztuki. 



Druga grupa „wyglądała” na ul. Moniuszki. To łódzki klasyk – Wolność z rogiem obfitości błogosławi Handel (laska Hermesa, kotwica) i Przemysł (kądziel, koło zębate, pakunki). Balustradę dachu – podobnie jak murowane słupy ogrodzenia – dekorują także pękate wazy. 


Warto zwrócić uwagę również na samo wejście do ogrodu (z furtą o pięknej, metaloplastycznej dekoracji). Na jego szczycie znajdziemy niewielkie figurki putt, tworzące łącznie sześciopostaciową (?) grupę. Dwa z nich szczepione są w ni to tanecznej, ni to walecznej pozie. Kolejne dwa, umieszczone centralnie, podtrzymują festony kwiatów. Ostatnia dwójka – na drugim pylonie ogrodzenia – wyciąga przed siebie ręce – w geście daru lub zabawy. To jedna znana mi dekoracja tego typu – ogrodzenia były zazwyczaj nieco bardziej skromne, choć warto zauważyć, że w dalszym jego biegu dekoracje są bardziej stonowane – wazy przedzielane są gazonami z zielenią. 


Z ul. Moniuszki wracamy na ul. Piotrkowską i kierujemy się pod numer 86. Kamienica Petersilgego, znana również jako Kamienica pod Gutenbergiem to pomnik wystawiony sztuce drukarskiej. Tożsamość stojącej w niszy na elewacji postaci jest jasna – to ojciec drukarstwa, umieszczony na tle słońca, symbolu wiedzy. O samej figurze wiemy niewiele – została odlana z brązu i sprowadzona do Łodzi z terenów Niemiec. 


Warto poświęcić chwilę na resztę umieszczonych na fasadzie dekoracji; w medalionach umieszczono tu postaci istotne z punktu widzenia rozwoju drukarstwa, grafiki i reprodukcji wraz z ich narzędziami pracy. 

Wśród nich znalazł się m.in. 
- Albrecht Dürer [alternatywna pisownia: Duerer] (1471-1528) – malarz, grafik, drzeworytnik, bardzo wpływowy teoretyk sztuki z przełomu XV i XVI wieku, 


- Louis Jacques Daguerre (1787-1851) – malarz, scenograf, jednak przede wszystkim ojciec fotografii – opracowana przez niego dagerotypia (w 1839 r.) była jedną z najważniejszych historycznych technik fotograficznych, 


- Bernhard Christoph Breitkopf (1695-1777) – drukarz i wydawca, założyciel słynnego wydawnictwa Breitkopf & Härtel lub (co bardziej prawdopodobne) jego syn, Johann Gottlob Immanuel Breitkopf (1719-1794), który przejął wydawnictwo po ojcu i przyczynił się do rozwoju sztuki drukarskiej przez opracowanie wygodnych czcionek służących do drukowania nut, opracował też czcionki znane jako fraktura Breitkopfa, 


Fraktura Breitkopfa

- Johann Fust (ok. 1400-1466) i Peter Schaeffer [wersja pisowni oryginalna – istniejąca na elewacji; prawidłowa: Schöffer, Schoeffer] (ok. 1425-1503) – niemieccy drukarze (w przypadku Fusta – bardziej inwestor i biznesmen, niż rzemieślnik), którzy początkowo współpracowali z Gutenbergiem (m.in. przy stworzeniu Biblii Gutenberga), następnie zaś przejęli jego zakład oskarżając Gutenberga o defraudacje i zakładając własne wydawnictwo. Schoeffer – zdolny typograf, drukarz, księgarz – udoskonalił wynalazek ruchomych czcionek od strony technicznej i estetycznej (m.in. przez zastosowanie metalowych matryc), wprowadził też wielobarwne matryce. Sygnet projektu Fusta i Schoeffera do dziś jest w użyciu – posługuje się nim stowarzyszenie IAPHC łączące drukarzy, grafików i artystów branży wydawniczej. 


- postać trudna do zidentyfikowania, być może Franz Rhode (zm. 1559), niemiecki drukarz, który w 1537 r. przeprowadził się do Gdańska, gdzie wydrukował (1539/40) Narratio Prima Georga Joachima Rheticusa, czyli streszczenie myśli heliocentrycznej Mikołaja Kopernika, poprzedzające jego dzieło O obrotach sfer niebieskich (wydane jednak w Norymberdze w 1543 r. przez Johannes Petreiusa). Uwaga, ta postać umieszczona jest po sąsiedzku z egipskim skrybą, nie w medalionach między piętrami. 


- Charles Stanhope (1753-1816) – polityk, demokrata, przeciwnik niewolnictwa, badacz elektryczności, oryginał i wszechstronny wynalazca. Na kartach historii druku zapisał się skonstruowaniem nowego typu prasy drukarskiej (pierwszej metalowej), ma też na swoim koncie dwie maszyny liczące, typ soczewki do mikroskopu, pojazd parowy, bardzo odporny rodzaj cementu oraz nowy typ dachówki. 


- Alois Senefelder (1771-1834) - wynalazca jednej z technik druku płaskiego – litografii (1798), opracował również kamienioryt (1789), autografię, był również autorem pierwszego wielobarwnego wydruku. Założył w Monachium Instytut Litograficzny (wspólnie z Aretinem Senefelderem). 



Oprócz tych postaci na elewacji znajdziemy też: 
- egipskiego skrybę – być może Ahmose, autor tzw. papirusu Rhinda (od nazwiska jego popularyzatora, który nagłośnił istnienie dokumentu w połowie XIX wieku), 
- kartusz z trzema pustymi tarczami w środku – symbol sztuki i rzemiosła, szczególnie zaś malarstwa, 
- sowę na szczycie budynku – symbol mądrości, 
- czarno-złote smoki – przede wszystkim o funkcji dekoracyjnej, 
- alegoryczne maski – Wojny (Bellum), Pokoju (Pax), Mizerii/Nieszczęścia (Miseria), Fortuny/Szczęścia (Fortuna). 



W bramie znajdziemy detal z ludzką czaszką (jedną z dwóch w łódzkich kamienicach), a także grupę putt oddających się czynnościom artystycznym. Na przedzie postumentu tej grupy rzeźbiarskiej znajdziemy pszczołę (symbol pracy) oraz grupy narzędzi – jedną związaną z architekturą, drugą ze sztuką. Na uwagę zasługuje też przepiękna krata ozdobiona metaloplastyką i malowane „witraże”. 

Właścicielem, któremu zawdzięczamy wyjątkową kamienicę przy ul. Piotrkowskiej 86 był Jan Petersilge, łódzki wydawca i drukarz, który nabył tę działkę ok. 1893 r. Kamienica powstała ok. 1896 r., nieznany pozostaje jej autor. Petersilge (1830-1905) zaczynał swoją łódzką działalność (wcześniej działał w Warszawie) od zakładu litograficznego, który prowadził w spółce z Józefem Czaczkowskim (od 1860 lub 1861 r.), następnie został wydawcą pisma polsko-niemieckiego „Łódzkie ogłoszenia – Łodzer Anzeiger” (od 1863 r.), w końcu zaś zaczął wydawać niemiecki „Lodzer Zeitung” (od 1865 r.) – bodaj najpopularniejszą gazetę XIX-wiecznej Łodzi, ukazującą się codziennie od 1885 do 1915 r. W 1902 r. zainstalowano przy ul. Piotrkowskiej pierwszą w mieście prasę rotacyjną – drukarnia zatrudniała wtedy ok. 130 pracowników.

Wspomnieliśmy w pierwszej części szlaku o grupie rzeźb z pałacu Heinzla przy ul. Piotrkowskiej 104, dlatego teraz możemy skierować swoje kroki na ul. Wólczańską róg z ul. Kopernika.

Nie jedną prządką Łódź stoi! Niestety, postać przy ul. Wólczańskiej 74 ma zdecydowanie mniej szczęścia niż jej siostra z ul. Przędzalnianej. Wysoko w niszy na kamienicy Reinholda Stenzla, wzniesionej ok. 1900 r., można dostrzec figurę okutaną w siatkę. Widać niewiele – postać wydaje się kobieca, a w jej ręce widać kądziel, pozwalającą zidentyfikować jej profesję. Właściciel budynku – firma PZU – nie poczuwa się niestety do zadbania o tej wyjątkowy i rzadki symbol Łodzi.


W sąsiedztwie odwiedzimy najbardziej znaną łódzką rzeźbę architektoniczną – znajdującego się przy ul. Kopernika 22 konia z „Lecznicy pod koniem”. I tu zaskoczenie, bo konie są tak naprawdę dwa. Ten oryginalny, z 1891 r. stoi w krzakach na zapleczu głównego budynku. Można odnaleźć na nim tabliczkę pamiątkową z ostatniej konserwacji, dokonanej w 1995 r.



Dekadę później konia z miedzianej blachy (co podaję za prof. Stefańskim, choć spod  łuszczącej się farby wygląda raczej stal – ale może to akurat kawałek dodany przy renowacji?) zamieniono na wykonaną z bardziej odpornych materiałów kopię. Z tym miejscem wiąże się też druga ciekawostka; otóż na oryginalnych projektach, sygnowanych przez Piotra Brukalskiego, koń przedstawiony jest w formie stojącej dęba. Ostatecznie jednak rzeźba stanęła bardziej pewnie – na trzech nogach. Przy wizycie warto wspomnieć, że lecznica założona przez Hugo Warrikoffa i Alfreda Kwaśniewskiego była w momencie otwarcia pierwszą taką lecznicą na terenie kraju.


Śledząc rzeźby w okolicy ul. Kopernika koniecznie trzeba odwiedzić też dom bodaj najbardziej znanego łódzkiego sztukatora schyłku XIX wieku, czyli Hermana Guentzla pod numerem 37. Skromny piętrowy budynek wzniesiony w ostatniej ćwierci XIX wieku nie wyróżnia się bogactwem dekoracji. Obowiązuje tu raczej zasada „raz a dobrze” – w niszy na froncie znajduje się figura kobiety w niemal naturalnej skali, w antykizującym stroju, z koralami i przepaską na głowie. W końcówce naszej podróży będziemy poruszać się ruchem konika szachowego. Najpierw długi sus, potem odskok w bok.


Pierwszą stacją będzie położona przy ul. Piotrkowskiej 292 Kamienica pod Góralem. Nazwę zawdzięcza pełnowymiarowej rzeźbie wspomnianej postaci, ubranej w tradycyjny strój z okolic Podhala. Kamienicę wybudowano w 1909–1910 r. według projektu Leona Lubotynowicza dla Jana Witolda Starowicza, dyrektora nieodległych, położonych po drugiej stronie placu Niepodległości, zakładów włókienniczych spółki „Leonhardt, Woelker i Girbardt”.

Wiadomo, że Starowicz był wielkim miłośnikiem Tatr, co znalazło wyraz w dekoracjach kamienicy; zdobi ją modna od początku XX wieku „zakopiańszczyzna”, przewijająca się zarówno w zdobieniach elewacji, jak i bramy budynku. Gdy przyjrzymy się fasadzie, zauważymy zdobienia szczytów w formie imitującej rygle, wypełnione motywem słońca, pojawiającym się również w barwnym przeszkleniu bramy. Balustrady balkonów wycinane są w serca i czteroliście, a na przedzie zdobią je duże okrągłe „wycinanki” stworzone na ludową modłę. N

a bramie na wejściu zobaczymy monogram i datę oddania budynku do użytku oraz odsłonięte częściowo spod warstw farby medaliony z górskimi pejzażami. Każda z owalnych kompozycji obwiedziona jest ramą stylizowaną na malarstwo lub haft ludowy. Obrazy prezentują rozmaite typy architektury w górach, od bacówek po kościoły położone malowniczo wśród wzgórz. Słoneczny motyw i mała „wycinanka” z tynku zdobią też szczyt budynku położonego w głębi podwórka pomiędzy oficynami. Edmund Adam Jarzyński wspomina też w swoich „Tajemnicach starych kamienic” istniejącą tu niegdyś fontannę z miedzianym amorkiem.

Na klatce schodowej zachowały się nisze po popiersiach wybitnych Polaków, dość prosta balustrada o lekko secesyjnym charakterze oraz interesująca stolarka drzwiowa, bazująca na „ludowej geometrii” zdobień.


Posąg wspartego na ciupadze górala na ozdobnym cokole (oraz niezachowane, eksponowane pierwotnie na klatce schodowej popiersia wybitnych Polaków, m.in. Sienkiewicza i Mickiewicza) wyszedł spod ręki Władysława Czaplińskiego, popularnego na początku XX wieku łódzkiego rzeźbiarza. Zawdzięczamy mu m.in. nieistniejący obecnie, stojący pierwotnie w parku im. Staszica Pomnik Pracy (pierwszą w historii Łodzi rzeźbę o wysokich walorach artystycznych wyeksponowaną w publicznym parku), stworzony na krajową wystawę rzemieślniczo-przemysłową w 1912 r. Wnuk Władysława, Andrzej Czapliński, jest kolejnym pokoleniem tego rodu zamieszkałym w Łodzi i parającym się sztuką – jest rzeźbiarzem i prowadzi artystyczną kawiarnię Surindustrialle.


Kolejny przystanek – ul. Tymienieckiego 24, adres dla prawdziwych koneserów. Willa Henryka Grohmana oznacza bogactwo materiałów, detali i historii. Obiekt zajmowany jest obecnie przez ambitną placówkę poświęconą książce artystycznej i drukarstwu, czyli Muzeum Książki Artystycznej. Warto po zwiedzeniu wnętrz i zapoznaniu się z bardzo ciekawą, wielowątkową kolekcją druków, udać się na zwiedzanie piwnic willi, w których wyeksponowane są stare maszyny, czcionki, kaszty – jednym słowem wszystko, co jest potrzebne w klasycznych technikach druku. Willa stanęła w sąsiedztwie zespołu przemysłowego Grohmanów w 1892–1893 r. Jej kolejne rozbudowy przypadały na 1903 r. (Chełmiński, rozbudowa od strony zachodniej) i 1912 r. (Stebelski, od strony południowej). Umieszczony na ryzalicie wychodzącym na zachód ptak/smok, będący pięknie stylizowanym pochwytem latarni, trafił tu prawdopodobnie w 1903 r., ale nie możemy być tego pewni. Jest jednym z rzadkich w Łodzi przykładów „wielkoskalowej” metaloplastyki – możemy porównać go do wykonanych współcześnie smoków z halabardami z kamienicy Petersilgego.


Nieopodal willi znajdziemy też czysto secesyjną rzeźbę ogrodową, która niegdyś była fontanną – wykonany z terakoty wazon, obecnie bardzo zniszczony, który ozdabiają dzieci dokazujące z bocianami wśród trzcin i szuwarów (choć Wisława Jordan pisze o czaplach, bociany bardziej pasują mi do dzieci). Dół wazonu gwałtownie poszerza się, objęty kryzą z fal, muszli lub liści ociekających wodą. Dla amatorów anegdot mitologicznych warto wspomnieć, że we wnętrzach willi znajdziemy kamienną płaskorzeźbę, która ozdabia kominek motywem łani kerynejskiej schwytanej przez Herkulesa. Zwierzę należało do Artemidy, która znalazła pięć cieląt o złotych rogach, srebrnej sierści i brązowych kopytach. Cztery z nich zaprzęgła do swojego powozu, ale piąte jej uciekło. Eurysteusz nakazał Herkulesowi, by w ramach jednej ze swoich prac schwytał to zwierzę, znane ze swojej niezwykłej chyżości. Herosowi udało się to dopiero po roku, gdy postrzelił zwierzę strzałą zatrutą krwią hydry. Praktycznie w każdym zakątku willi Henryka Grohmana można odkryć coś interesującego (tapety! mechanizmy drzwi!) – najlepiej skorzystać z okazji i zapytać gospodarzy tego miejsca, czyli Państwa Jadwigę i Pawła Tryznów.


Ostatnim, wyjątkowym i na co dzień niedostępnym miejscem jest dawny pałac Heinlzów przy ul. Okólnej 166. To najmniej znana rezydencja z terenu Łodzi należąca do tej rodziny, zbudowana dla syna Juliusza Heinzla – Ludwika Heinzla von Hohenfels – w 1899-1900 r. Projektantem pałacu był Franz Schwechten. Architekt był jednym z ulubieńców cesarza Wilhelma II, radcą budowlanym dworu i członkiem Berlińskiej Akademii Budowlanej. Kojarzony jest z realizacjami w stylu neoromańskim, nie stronił jednak od innych neostylów, czego w Łodzi zebrało się kilka dowodów. Pałac przy ulicy Okólnej wpisuje się w nurt neorenesansu. Powstał na fundamentach stojącego tu wcześniej dworku, który spłonął na krótko przed początkiem budowy rezydencji Heinzlów. Ten pałac to bodaj jedyny budynek w Łodzi z fasadą ozdobioną herbami właścicieli – Hohenfelsów ze strony męża i Colonna-Walewskich ze strony żony, Marii. Ich insygnia odnajdziemy też w witrażu, doświetlającym wyłożoną szlachetnym drewnem klatkę schodową, prowadzącą na piętro budynku. Wnętrza – zdewastowane przez żołnierzy radzieckich, a następnie zajmowane przez szpital chorób płuc (aż do 2003 r.) – częściowo zachowały historyczny charakter.


Na bocznych elewacjach odnajdziemy tu interesujące zdobienia o rzeźbiarskiej, pełnoplastycznej formie, wykonane oryginalnie w kamieniu w słynnym zakładzie rodziny Urbanowskich (obecnie trwają w pałacu prace konserwatorskie, które pomogą ustalić, czy elementy te są oryginałami, czy kopiami wykonanymi w zaprawie). Kształtem najbliżej im do wysokich, osadzonych na trzech nogach zniczy czy latarni, umieszczonych na konsolach pokrytych dekoracją roślinną. Splatają się tutaj motywy secesyjne i fantastyczne „Nóżki” ozdobiono postaciami skrzydlatych maszkaronów, a w najszerszej partii brzuśca dojrzeć można niewielkie, pasujące stylistycznie maski. Uchwyty czy imadła przyjmują secesyjne formy zwielokrotnionych, stylizowanych wolut. Trudno wskazać źródła inspiracji tych zdobień, próżno też szukać dla nich analogii w innych miejscach naszego miasta.

W Łagiewnikach nasza podróż dobiega końca. W tym miejscu dodam, że osobnym punktem rozważań mogą być rzeźby architektoniczne związane z budynkami sakralnymi. To temat na osobny szlak, spróbujmy jednak znaleźć kilka lokalizacji bazowych. W tym gronie na pewno powinien się znaleźć m.in. kościół Kościół Podwyższenia Świętego Krzyża przy zbiegu ul. Sienkiewicza i ul. Tuwima (figury świętych i apostołów na fasadzie, figura Chrystusa na nieistniejącym od lat 40-tych XX wieku ogrodzeniu), a także kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na Placu Kościelnym (figura Maryi na ogrodzeniu – występująca w dwóch różnych wersjach o trudnych do ustalenia zasięgach czasowych). Warto wspomnieć również położoną poza centrum parafię św. Anny przy ul. Śmigłego-Rydza 24/26, na której neobarokowym ogrodzeniu znajduje się figura Chrystusa dźwigającego krzyż (ufundowana – według tabliczki – przez Joannę Wolanek w 1931 r.). Czy przychodzą Wam do głowy kolejne lokalizacje? A może przeoczyliśmy jakąś rzeźbę na pałacu lub kamienicy? Dajcie znać!


PS. Trudno było nam wkomponować w trasę jeszcze dwie istotne lokalizacje:

1. Roosevelta 15. Siedziba Towarzystwa Wzajemnego Kredytu Przemysłowców Łódzkich to jeden z najciekawszych budynków przy ul. Roosevelta. Główne wejście flankują dwa posągi dłuta prof. Hermanna Hofaensa z Berlina, obrazujące Przemysł i Handel. Postać z prawej strony trzyma symbolizujący handel skrzydlaty kapelusz Hermesa wypełniony monetami. Mężczyzna po lewej trzyma w rękach masywny młot, symbolizujący przemysł.





2. Narutowicza 45. To na pewno najbardziej znane atlasy w Łodzi! Nic dziwnego, że budynek zaprojektowany w latach 20-tych XX w. przez Handzelewicza nazywany jest „Domem pod Atlasami”. Mało kto zwraca jednak uwagę na fakt, że każdy z posągów reprezentuje inny aspekt działalności ludzkiej. Mamy Atlasa-kowala, architekta, handlowca (z kaduceuszem w dłoni), rolnika oraz… lotnika. Druga od prawej postać trzyma bowiem w rękach śmigło. Niektórzy mówią, że to przekładnia, ale otwór w połowie długości sugeruje inne wykorzystanie.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Łabędzie - Dąbrowa - Anna Dębska

Tytuł: Łabędzie Adres: Skwer św. M. Kolbego Współrzędne: 51°44'04.3"N 19°29'40.9"E Autor: Anna Dębska Rok montażu / rok odsłonięcia: w ustaleniu

Nogi z Piotrkowskiej 77 - Jan Grodek

Tytuł: [Nogi] Adres: Piotrkowska 77 Współrzędne: 51°46'02.5"N 19°27'24.0"E Autor: Jan Grodek Rok montażu / rok odsłonięcia: ok. 2000-2001